Podczas X sesji Rady Miasta Biłgoraja, podjęto uchwałę w sprawie nadania nowego statutu Biłgorajskiemu Centrum Kultury. Wprowadzone zmiany spotkały się z krytyką opozycji. Swoje zdanie w tej sprawie za pośrednictwem mediów społecznościowych wyraził były burmistrz, a obecnie radny Janusz Rosłan. Poniżej prezentujemy pełną treść stanowiska:
Sesja z 29 stycznia zdominowana została przez sprawy dotyczące kultury, czyli Biłgorajskiego Centrum Kultury i dotacji dla organizacji pozarządowych realizujących zadania z zakresu kultury. Władze doszły do wniosku, że w BCK, w którym w przeliczeniu na etaty zatrudnionych jest 30 osób, w tym 3 kierowników, główny księgowy i dyrektor potrzebny jest jeszcze zastępca dyrektora. Dom Kultury działa od 1953 r. i zawsze kierował nim jeden dyrektor. Najpierw pełnił funkcję Powiatowego Domu Kultury, po likwidacji powiatów został przemianowany na BDK - czyli Biłgorajski Dom Kultury, a w 1999 r., kiedy modne stały się "Centra" (centrum łazienek, centrum bielizny, centrum paneli itd.) władze uznały, że trzeba utworzyć Centrum, bo Centrum będzie działało lepiej niż Dom i tak Biłgorajski Dom Kultury stał się Biłgorajskim Centrum Kultury. A to wszystko miało się stać za sprawą zastępcy dyrektora, bo przy okazji zmiany nazwy i statutu wprowadzono również możliwość powoływania zastępcy dyrektora. Było powszechnie wiadomo, że ten cały "cyrk" ze zmianą nazwy, nadawaniem nowego statutu miał na celu jedno: utworzenie dla kolegi stanowiska Zastępcy Dyrektora. Na początku 2003 r. następne władze uchwaliły nowy statut, nieprzewidujący już stanowiska zastępcy dyrektora, za przyjęciem którego głosował również ówczesny radny SLD - Jacek Piskorski. BCK funkcjonowało tak aż do dzisiaj. Uchwalony na ostatniej sesji Statut BCK wprowadza ponownie stanowisko zastępcy dyrektora, którego głównym zadaniem - jak uzasadniał zastępca burmistrza - będzie pisanie wniosków. Etat zastępcy to dla budżetu wydatek ok. 120 000 zł rocznie, ale jak mówił podczas sesji zastępca burmistrza, powołanie zastępcy nie będzie generowało nowych kosztów, bo stan zatrudnienia BCK ma się nie zmienić, czyli zastępca ma zostać wyłoniony spośród obecnej załogi BCK. Nie zmienia to jednak faktu, że stanowisko zastępcy jest całkowicie zbędne.
Kolejny problem dotyczył finansowania organizacji pozarządowych wykonujących zadania w dziedzinach sportu i kultury. W ramach konkursu ofert władze rozdysponowały w tym roku kwotę 950 000 na sport (i podobno to jeszcze nie wszystko), natomiast kultura otrzymała 39 000 zł, czyli 24 razy mniej. Władze tłumaczyły, że kwotę 80 000 przeznaczoną wstępnie w konkursie na kulturę, przekażą do BCK, i to BCK będzie teraz finansowało imprezy organizowane przez stowarzyszenia kulturalne, bo tak będzie - jak twierdzą władze - "transparentnie". To "nowatorskie" podejście naszych władz z pewnością nie zachęci do działania organizacji pozarządowych, natomiast u niektórych przywołuje wspomnienia sprzed 1989 r., kiedy to wszystkim zarządzano odgórnie, oczywiście dla zachowania transparentności.
No i na koniec jeszcze jedna ważna informacja. Burmistrz, ani pracownicy Urzędu Miasta nie będą jeździć samochodem z segmentu C (np. Skoda Octavia), który można nabyć już za 107 000 zł. Zakup takiego samochodu zaproponował, w trosce o budżet miasta, radny Paweł Jednacz. Potrzebne jest drugie auto z segmentu D (bo jedno już jest i to w dobrym stanie), na zakup którego miasto weźmie kredyt w wysokości do 200 000 zł. "Można kupić Fiata "Pandę", jakim pizzę wożą - jeśli tylko cena ma dla pana radnego znaczenie" - skomentował oburzony propozycją P. Jednacza Burmistrz.