Udział w nim wzięły zarówno władze samorządowe z wicestarostą Stanisławem Schodzińskim na czele, jak również dyrektor Muzeum Ziemi Biłgorajskiej Dorota Skakuj oraz młodzież szkolna. Najważniejsi byli jednak więźniowie obozów koncentracyjnych, którzy byli świadkami i uczestnikami prezentowanej na wystawie historii.
- Wystawa pokazuje obóz koncentracyjny na Majdanku w bezpośrednich relacjach więźniów polskich, przekazywanych w nielegalnej korespondencji rodzinom, osobom niosącym pomoc oraz organizacjom charytatywnym i konspiracyjnym. Grypsy pisane są na różnych skrawkach papieru, bibule, tekturze, kawałkach gazet - opowiadała Joanna Łukaszczyk z MDK i dodała: - Relacje te, powstałe bezpośrednio na miejscu wydarzeń, mają nieocenioną wartość dokumentalną, są wyrazem przeżyć i odczuć autorów. W kilku przypadkach są świadectwem ostatnich chwil z życia więźniów. Błagają oni w nich o ratunek, sporządzają testament i żegnają się z najbliższymi.
Otwarcie wystawy poprzedziła emisja filmu dokumentalnego, w którym byli więźniowie opowiadają o próbach kontaktu z najbliższymi za pośrednictwem listów. Władze obozowe wyraziły zgodę na wysyłanie przez więźniów polskich dwu pocztówek lub listu jeden raz w miesiącu. Oficjalna korespondencja miała jednak ściśle określone formy, ograniczające znacznie przepływ istotnych informacji rodzinom osadzonych. W dużo większej mierze możliwość tą dawała korespondencja nielegalna tzw. grypsy - będące z reguły w pośpiechu zapisanymi małymi skrawkami papieru, potajemnie przekazywanymi najbliższym. - Stanowiło to bardzo niebezpieczny, lecz w zasadzie jedyny sposób kontaktu osadzonego z poza obozowym światem, o czym szerzej opowiada wystawa "Listy z Majdanka. KL Lublin w świetle grypsów" przygotowana przez Państwowe Muzeum na Majdanku - dodała Joanna Łukaszczyk.
Tuż po emisji w sali zielonej MDK uczestnicy spotkania mogli zobaczyć zdjęcia oryginalnych grypsów, zapoznać się z ich treścią, ale także wysłuchać wspomnień byłych więźniów. - Dla mnie obóz koncentracyjny nie skończył się wraz z wojną, w metaforycznym znaczeniu trwał on także w późniejszych latach, kiedy panował głód, a ciężka praca była elementem codziennego dnia zarówno dla osób dorosłych, jak i dzieci - opowiadała Janina Buczek-Różańska, Prezes Towarzystwa Opieki nad Majdankiem. Wszechobecny strach i głód pamięta ze swojego pobytu na Majdanku również Janina Łaszkiewicz ze Stowarzyszenia Dzieci Zamojszczyzny Ziemi Biłgorajskiej. -Miałam wtedy tylko 4 lata, ale doskonale pamiętam prycze do spania, na których leżała jedynie słoma. Wstrząsającym wspomnieniem są również posiłki, składające się ze zgniłych ziemniaków i kromki chleba, to było straszne - opowiadała.
Wystawa będzie dostępna do końca stycznia, warto więc wybrać się i zobaczyć dowody dramatu, jaki był udziałem wielu ludzi, także mieszkańców Biłgorajszczyzny.
- Wielkie podziękowania należą się Młodzieżowemu Domu Kultury, który nie będąc jednostką o charakterze historycznym podejmuje takie tematy, tym samym doskonale wypełniając swoją misję - podsumował radny Rady Miasta, Tomasz Książek.